Reklamy na tej stronie sprzedawane są przez widget z AdTaily.com (PLBLOADTAILY0001)

piątek, 12 listopada 2010

11 listopada.

Święto 11 listopada jest jednym z moich ulubionych. Po prostu utożsamiam się z wydarzeniami, które ten dzień za sobą niesie. Zwłaszcza z postacią, której Polska zawdzięcza możliwość świętowania właśnie tego dnia. Bo właśnie moim idolem jest Józef Piłsudski. Z całego serca pragnęłabym dla Polski takiego przywódcy jakim  był marszałek. Niestety jakie czasy tacy przywódcy. Niekiedy poprawni, ale bez takiej charyzmy jaką posiadał Piłsudski. Przykro tylko, że czasy świętowania w wolnej Polsce trwały tak krótko. Gdyż te dwadzieścia lat zanim przyszedł koszmar II wojny św. były zapewne dla ówczesnych Polaków najradośniejsze i najcudowniejsze. Ja sama nie miałabym nic naprzeciw, że żyć w 20-leciu międzywojennym. Takie to były cudowne i radosne czasy.

piątek, 8 października 2010

Rząd idzie na wojnę.

W końcu rząd poszedł na wojnę z handlarzami śmiercią. Tak śmiercią, bo jak inaczej można nazwać tych, którzy wciskają młodym ludziom prochy niewiadomego pochodzenia. No cóż każdy wiek ma swoje prawa, a prawem młodości jest błądzić. Tylko dlaczego jeden z drugim nie pomyśli, że wejście w kontakt z dopalaczami może zwyczajnie zabić. Mnie osobiście bardzo niepokoi brak wyobraźni wśród małolatów, że zażywając świństwa rujnują sobie życie. Natomiast dzisiejsza  rzeczywistość stwarza tak wiele możliwości rozwoju młodemu człowiekowi, że nic tylko chwytać je garściami i wykorzystywać maksymalnie. Na pewno nie trzeba uciekać się do zamulania sobie mózgu, by coś znaczyć i być spełnionym. Prędzej, czy później to zrozumieją. Tylko, aby nie było za późno. Póki co całe społeczeństwo jest zmuszone ponosić koszty leczenia ofiar dopalaczy. Dlatego jak najbardziej kibicuję wysiłkom rządu w zwalczaniu tego procederu.
Rząd walczy, natomiast ja konsekwentnie bawię się wnętrzem swojego lokum. Tutaj na zdjęciu wyeksponowany jest ogromny żyrandol, który pasuje tylko do wysokich wnętrz. Ja takowy zakupiłam w Leroy Merlin.

środa, 22 września 2010

Dzień bez samochodu.

Dzisiaj obchodziliśmy Dzień bez Samochodu. Szczerze powiedziawszy w Warszawie trudno było zauważyć, że samochody zostały pozostawione w garażu. Ja osobiście ten dzień świętuję codziennie z racji tego, że takowego nie posiadam. Uważam, że stolica  jest całkiem nieźle skomunikowana i zwyczajnie bez samochodu można się obejść. Zwłaszcza gdy posiada się tak nieliczną rodzinę jak moja. Sama idea jest bardzo sensowna. W końcu znacznie zdrowsze  dla otoczenia jest to, że mniej je zanieczyszczamy. Dlatego bardzo cenię sobie możliwość przemieszczania się rowerem tam gdzie się da.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Bitwa Warszawska.


90 lat minęło od wielkiego zwycięstwa armii polskiej nad bolszewicką. Bitwa Warszawska jest moją ulubioną kartą we współczesnej historii Polski. Tym bardziej ulubioną, że celebrujemy wówczas zwycięstwo sprawy polskiej, a nie rozpamiętujemy klęskę. W naszej tragicznej historii nie mamy takich okazji zbyt wiele, więc jeszcze niżej chylę czoła przed geniuszem marszałka Józefa Piłsudskiego. Geniuszem i to nie bywałym, żeby młoda armia polska jako te pacholęcie pokonała tak silnego i doświadczonego w bojach przeciwnika. Dzięki Marszałkowi i męstwu polskiego żołnierza udało się. Tym samym  została ocalona przed czerwoną zarazą nie tylko świeżo odzyskana niepodległość Polski, ale i wolność reszty Europy. Polską z całą mocą podkreśliła, że zasługuje na miano "Przedmurza chrześcijaństwa". I prędzej będzie walczyć do ostatniej kropli krwi, niż da się zniewolić bolszewickiej hołocie.
Przeciwnicy Józefa Piłsudskiego ukuli określenie na Bitwę Warszawską "Cud nad Wisłą", chcąc tym samym zdeprecjonować ogromną zasługę Marszałka we zwycięstwie nad bolszewikami.
W wojnie polsko-bolszewickiej brał także udział dziadek mojego męża ze strony matki. Nawet miał pecha dostać się do niewoli rosyjskiej, ale szczęśliwie przeżył. Uratowały Go ciężko spracowane dłonie. Rosyjski żołnierz kazał je sobie zaprezentować i zapewne kiedy zobaczyłby dłonie nieskalane ciężką pracą zastrzeliłby Go. Dziadek męża był w wojsku polskim rusznikarzem.
15 sierpnia to również Dzień Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Zapewne i tego dnia 90 lat temu Matka Boska czuwała nad młodziutką Ojczyzną i jej obrońcami.


sobota, 7 sierpnia 2010

Prezydent z przypadku?

Miłościwie nam panujący prezydent został już zaprzysiężony, a pod Pałacem bez zmian. Jak krzyż stał tak stoi. Krzyż krzyżem, oprócz tego mimo sezonu ogórkowego w polityce dzieją się interesujące  rzeczy. Mianowicie zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego na prezydenta z bojkotem w tle Jarosława Kaczyńskiego. Zresztą bojkotem dość pokrętnie tłumaczonym. Mianowicie Panu premierowi w skrócie chodzi o to, że obecnie nam panujący prezydent został nim po trupach. Konkretnie po trupach 96 ofiar tragedii pod Smoleńskiej, a w szczególności po jednym. Jednakże Pan Premier nie raczy zauważyć, że gdyby nie tragedia smoleńska to On również nie kandydowałby na prezydenta. Jednakże stało się inaczej, kandydował i przegrał. Z racji tego powinien uszanować wolę większości i nie podburzać swoją postawą ludzi przeciwko legalnie wybranemu prezydentowi. Faktem jest, że gdyby przemówił głosem rozsądku do ludzi zebranych pod Pałacem to w tej chwili krzyż pielgrzymowałby na Jasną Górę. Stało się jednak inaczej bo, Pan Jarosław Kaczyński nie potrafił pogodzić się z porażką i tylko eskaluje napięcie w społeczeństwie. Nie ma już dla Niego opamiętania, gdyż racjonalne argumenty zupełnie do Niego nie trafiają. Dlatego teraz jesteśmy świadkami gorszących  scen pod Pałacem  i  końca konfliktu nie widać.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                 

wtorek, 3 sierpnia 2010

Dziś krzyż, jutro burka.

Na początku, żeby nie było wątpliwości zaznaczam, że jestem osobą wierzącą i chodzącą do kościoła, ale to czego byliśmy dzisiaj świadkami przed Pałacem Prezydenckim woła o pomstę do nieba. Z racji tego, że byłam w pracy śledziłam to co się dzieje przed Pałacem z relacji radiowych. Miałam nawet zamiar pojechać zaraz po pracy na miejsce wydarzeń, ale z powodu nadchodzącej burzy (tej atmosferycznej) obrałam kierunek dom.  Dopiero oglądając przekazy telewizyjne dowiedziałam co tam się działo naprawdę wydarzyło. Oglądałam i z minuty na minutę miałam wrażenie, że Warszawie bliżej do Teheranu, niż do prawdziwie europejskiej stolicy. Moim zdaniem całemu temu zamieszaniu jest przede wszystkim winien Jarosław Kaczyński. Jak można było w tak bezczelny, perfidny sposób zagrać na uczuciach zwyczajnych obywateli i wciągnąć masy w swoją chorą grę. Natomiast pozostały przy życiu Kaczyński powinien być świadomy, że nie jest jedyny, który stracił bliskich w katastrofie pod Smoleńskiej. Są rodziny, które bardziej niż on ucierpiały. Jarosław Kaczyński jako mocno już dorosły człowiek po śmierci brata może śmiało iść do przodu w okrojonym składzie. Dzieciom ofiar katastrofy nikt nie zastąpi matki, czy ojca. To się dopiero nazywa trauma. Natomiast Jarosław Kaczyński postawił się w roli męczennika PO i ciągnie za sobą innych. Zamiast przemówić ludziom do rozsądku i ostudzić emocje, to jeszcze ich nakręca. I wyszli biedni ludzie na ulicę niby to w obronie krzyża, niewiedząc, że zostali wmanewrowani w polityczną grę. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że Polska jest krajem świeckim i miejsce krzyża nie jest pod Pałacem Prezydenckim. Polska nie jest wyspą na Oceanie, przyjeżdżają do nas rożne państwowe delegacje: niemieckie, tureckie, izraelskie i pierwsze co widzą to krzyż. Dzisiaj walczą o krzyż, a jutro karzą mi okrywać ciało burką. Rozmawiałam dzisiaj telefonicznie ze swoją smarkatą córką i ta pannica ma więcej rozumu, niż ci protestujący przed Pałacem niby o pozostawienie krzyża w spokoju. Pyta się mnie dziecko, co Oni wyprawiają, zamiast pozwolić przenieść krzyż w godne miejsce. Co wyprawiają, Bóg raczy wiedzieć. Jedno jest pewne to wizerunkowi Polski w świecie na pewno nie służy. 

niedziela, 1 sierpnia 2010

Tragiczna rocznica.

Niedawno minęła godzina W, która dała sygnał do rozpoczęcia najbardziej krwawego w naszych dziejach powstania warszawskiego. Nie jestem rodowitą warszawianką i nikt z mojej rodziny w powstaniu nie ucierpiał, ale niezależnie od tego oddałam należną cześć uczestnikom tego tragicznego wydarzenia. Nie jestem historykiem i nie mnie oceniać sens tego zrywu powstańczego, ale wydaje mi się, że nie miało ono szans na powodzenie. Oczywiście gdyby powstanie się powiodło losy naszej Ojczyzny byłyby zupełnie inne. Na pewno Polska byłaby wtedy krajem prawdziwie wolnym. Niestety stało się inaczej, powstanie wybuchło i zakończyło się jak wiele innych zrywów narodowych,czyli klęską. My jako Polacy mamy to do siebie, że łatwo nam przychodzi rzucać się z szabelką na czołgi. Powstanie upadło, a wraz z nim upadła Warszawa. Niemcy czekali tylko na okazję, by rozprawić się z niepokornymi Polakami i doczekali się. Wybuch powstania był dla nich doskonałym pretekstem, by rzucić naród polski na kolana. Prawie im się udało, bo praktycznie Warszawa jako miasto przestała istnieć, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że zginęło tyle wartościowych ludzi. Miasto zostało odbudowane, ale tysiące istnień ludzkich utracono bezpowrotnie. Jedyne co wydaje się pozytywne, to że mamy dziś muzeum powstania warszawskiego. Jest to wspaniały obiekt, który ma przede wszystkim przybliżyć młodym ludziom tragiczną historię Polski. Lubię tam zaglądać, gdyż tchnie ono cudowną atmosferą. Mnie obchody rocznicowe kojarzą się również z innym wydarzeniem. Gdy hucznie obchodzono 60 rocznicę wybuchu powstania byłam na warszawskich Powązkach. Gdy zawyły syreny na godzinę W przeciskał się przez tłum, tuż obok mnie św. pamięci Ryszard Kaczorowski. Pamiętam, że wówczas pomyślałam, jak On świetnie wygląda. Wyprostowany o nienagannej sylwetce i szlachetnych rysach twarzy. Jak wszyscy wiemy, nie zmogły Go losy wojenne, lecz przelot samolotem na obchody rocznicowe do Katynia.

piątek, 30 lipca 2010

Wspominki.

28 lipca przegrawszy walkę z rakiem zmarła Kasia Sobczyk. Niezapomniana, śliczna czarnula, w mojej pamięci ciągle wyglądająca na dwadzieścia lat. Jakże uboższa byłaby scena rozrywkowa bez Jej już klasycznych kawałków takich jak: "O mnie się nie martw", "Trzynastego", "Nie bądź taki szybki Bill", "Mały książę".
Te dwa ostatnie tytuły znają prawie wszyscy. Nie bądź taki szybki Bill kojarzy mi się w szczególności z serialem wszech czasów Wojna Domowa i cudowną rolą Magdaleny Zawadzkiej. Z kolei Mały Książę ze wspaniałym tekstem i przewodnimi słowami [Nie wierz swym oczom szepnął wiatr, Jeśli kochasz, sercem patrz.]Kasiu, Mała Księżniczko nigdy Cię nie zapomnimy.
30 lipca minęło już 30 lat od również klasycznego gestu "Gestu Kozakiewicza". Scenę tę mogę oglądać w nieskończoność. Trzeba obiektywnie przyznać, że gest ten należał się moskiewskim kibicom. Panie Władysławie 100 lat.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Debatę czas zacząć.

Debata i po debacie. Moim zdaniem wypadła całkiem udanie i to dla obu zawodników. Aczkolwiek momentami Bronisław Komorowski brylował nad Jarosławem Kaczyńskim. Zapewne było to spowodowane widocznym zmęczeniem  Prezesa Prawa i Sprawiedliwości całym tym zgiełkiem. Bo odnośnie formy intelektualnej to oczywiście była jak zwykle na wysokim poziomie. Jednakże należy przy tym podkreślić, że ze względów czysto prywatnych Bronisław Komorowski ma nad swoim kontrkandydatem bardzo dużą przewagę. Taką przewagę daje liczna rodzina, która w chwilach trudnych może zwyczajnie po ludzku Go wspierać. Tak to już jest poukładane, że gdy ta najmniejsza komórka społeczna funkcjonuje prawidłowo to jej członkowie znajdują w niej pokłady złota i diamentów. Tak czasami faktycznie fajnie mieć liczną rodzinę. Natomiast Pana Jarosław Kaczyński z uwagi na uwarunkowania rodzinne musi szukać innej możliwości ładowania akumulatorów. W dodatku kandydowanie na najwyższy urząd w państwie zostało wymuszone tragicznymi dla Niego okolicznościami. No cóż to nie miało tak być, na wybory mieliśmy iść dopiero jesienią. Stało się jednak inaczej. Po tym tragicznym poranku 10 kwietnia wprost rzesza narodu oczekiwała od Jarosława Kaczyńskiego, że stanie w szranki w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego. Kto faktycznie pierwszy osiągnie linię mety okaże się już w niedzielę.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Emocje jeszcze nie opadły.

Jak można było przewidywać czeka nas druga tura wyborów prezydenckich. Te kilkanaście dni, które pozostały do 4 lipca bez względu na aurę panującą na dworze będą bardzo gorące. Ja osobiście nie chciałabym, żeby powtórzył się scenariusz sprzed 5 lat. Przyszły mi na myśl w tym momencie słowa pochodzące z Ewangelii Św. Mateusza "ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi". Parafrazując ten tekst w kontekście II tury wyborów można by rzec drudzy będą pierwszymi, a pierwsi drugimi. Ja jednak liczę, że tak się nie stanie i w drugiej turze wyborów
 Bronisław Komorowski potwierdzi swoją przewagę nad Jarosławem Kaczyńskim. Dziś poniedziałek i od samego rana kandydaci na prezydenta wzięli się ostro do pracy. I znowu odżyła jak feniks z popiołów kwestia prywatyzacji służby zdrowia. Pan Jarosław Kaczyński już zapowiedział, że takowej ustawy nie podpisze. Problem jest zdecydowanie głębszy, gdyż jak mniemam Pan Jarosław Kaczyński jako prezydent oprócz odmowy złożenia podpisu pod tą ustawą nie podpisałby paru innych ustaw. Jak nie trudno przewidzieć zawetowana zostałaby również ustawa reformująca system emerytalny, ustalająca likwidację KRUS i parę innych ważnych ustaw. Dlatego ja jako osoba świadoma konieczności wprowadzenia w Polsce nawet niepopularnych reform jestem oczywiście za wyborem Bronisława Komorowskiego na prezydenta. Ja wieczór wyborczy spędziłam w bardzo miłym towarzystwie i omówiłam się za dwa tygodnie w tym samym składzie. Liczę na to, że tak miłe spotkanie towarzyskie nie przerodzi się w stypę i wszystko odbędzie się po mojej myśli.
 

środa, 16 czerwca 2010

Kampania mocno stonowana.

Wybory tuż, tuż, natomiast żaden z kandydatów nie mówi nic o konkretach i nie roztacza swojej wizji przyszłości Polski. A byłoby o czym mówić. Przykładowo co w Polsce należy zmienić, jakie reformy przeprowadzić, by nie podzielić kazusu Grecji. W znacznej mierze, kraje zamożniejsze od Polski wzięły się za prostowanie swoich finansów. Politycy polscy, mimo klęski powodzi udają, że wszystko jest w porządku i nic się nie dzieje. Dzisiaj może faktycznie tak jest, ale trudno przewidzieć co przyniesie jutro. Natomiast jutro nie zapowiada się już tak sielankowo. Jeżeli Polska nie przeprowadzi gruntowych reform to za kilka, kilkanaście lat pogrąży się w chaosie. Niestety choć wielu Polaków tego nie rozumie, zrozumieją jak odczują to na własnej skórze, konieczne jest zreformowanie systemu emerytalnego. Utrzymanie obecnie obowiązujących zasad przechodzenia na emeryturę doprowadzi do zapaści finansów państwa. Fakty mówią same za siebie, żyjemy coraz dłużej i płodzimy za mało dzieci. W konsekwencji na przyszłych emerytów nie będzie miał kto pracować. No cóż sama w tym zakresie, żeby zmienić niekorzystne proporcje niewiele zrobiłam. Z mężem nie mamy takich osiągów jak np. Bronisław Komorowski, gdyż spłodziliśmy tylko jedno dziecko. Tutaj biję się w piersi, że był to jak najbardziej świadomy wybór, wypływający z prozaicznych pobudek. Dlatego zrównanie na pierwszy rzut wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest nieuniknione. Zresztą odnośnie mojej skromnej osoby, jak tylko zdrowie dopisze mogę i pracować do 65 roku życia. Na mnie ten straszak nie działa. Natomiast czynnikiem, który na pewno dla mnie jako kobiety nie jest obojętny jest póki co kwestia mojego wyglądu za ileś tam lat. Fajnie byłoby mieć nawet 100 lat i wyglądać jak teraz. Mieć taką figurę, takie ciało i wiecznie młodego męża.

środa, 9 czerwca 2010

Pamiętamy o Irenie Sendlerowej.

We wtorek 8 czerwca na Rynku Nowego Miasta w Warszawie specjalnie dla uczenia przypadającej w tym roku setnej rocznicy urodzin Ireny Sendler zostały wypuszczone w niebo balony Życzeń. Irena Sendler to postać  nie z tego świata. Przez długi czas po wojnie nikt o niej słyszał a zwłaszcza o Jej dziele uratowania 2500 dzieci od niechybnej śmierci. Aż trudno uwierzyć, że ta subtelna, drobna blondynka była do tego zdolna. Wielka szkoda stała się, że nie otrzymała zasłużonej ze wszech miar Nagrody Nobla. Ten fakt stawia ją na równi z naszym papieżem, którego również komitet noblowski nie docenił za życia. Uratować tyle istnień ludzkich i to z narażeniem życia to jest dopiero bohaterstwo. Dzisiejsze dzieci czasami nawet nie są świadome, że na warszawskich ulicach działo się piekło.  Tak dzisiejsze czasy są zupełnie inne.  Współczesne polskie dziecko jak tylko postanowi, że chce być kimś ma prostą drogę do sukcesu. Tylko z tego co dostrzegam zwyczajnie nie wszystkim się chce. Zresztą dzisiejszym polskim dzieciom jest łatwiej we wszystkim. Bomby z nieba nie lecą, nikt brutalnie nie rozdziela dzieci od rodziców i nie wysyła w  nieznane.  Oczywiście nawet i dziś nie wszystkim dzieciom dobrze się wiedzie.  Samo życie. Jeden opływa we wszystko, drugi nie ma nic. Niepokojące jest to, że w Polsce tak wiele dzieci żyje poniżej minimum socjalnego. Jednakże zapewne za kilka lat  ten poziom się wyrówna  i coraz więcej polskich dzieci będzie żyć w dostatku.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         

niedziela, 6 czerwca 2010

Beatyfikacja księdza Jerzego Popiełuszki.

Nie mogłam dziś nie być na Placu Piłsudskiego podczas beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki. Zwłaszcza, że dokładnie pamiętam ten dzień, kiedy dowiedziałam się o Jego Męczeńskiej śmierci. Skłamałabym pisząc, że ta wiadomość zwaliła mnie z nóg. Byłam wtedy zbyt młoda, by pewne rzeczy zrozumieć. Mieszkałam wówczas we Wrocławiu, na odległej od centrum dzielnicy i nie mogłam do końca ogarnąć tego co się wówczas dzieje. Dziś jest inaczej, świadomie i w pełni jestem w stanie docenić to co zrobił dla Polski ksiądz Jerzy Popiełuszko. A zrobił bardzo wiele. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie króluje hedonizm i relatywizm postawa Księdza Popiełuszki niesie za sobą jeszcze większą wartość. W tym miejscu oddaję pokłon matce księdza Pani Mariannie Popiełuszko za wychowanie tak wspaniałego syna. Tak wychowanie i to w bardzo ciężkich warunkach bytowych. Pani Marianna Popiełuszko nie miała pampersów, automatycznej pralki etc., a potrafiła poświęcić dziecku tyle czasu ile to było konieczne by wykierować Go na wspaniałego człowieka. Dzisiejsze kobiety również ciężko pracują, ale mają bez porównania szereg udogodnień i nic nie usprawiedliwia scedowania wychowania dziecka na kościół, czy szkołę.  Za spłodzone przez nas dziecko sami ponosimy odpowiedzialność i przestańmy oglądać się na innych tylko sami weźmy się ostro do pracy by podołać temu zadaniu. Właśnie pisząc te słowa oglądam w telewizji film Zabić księdza. Boże, jakże chore to były czasy. Ten, kto wzdycha "komuno wróć", chyba nie wie co czyni. To było piekło. Jestem szczęśliwa, że moja córka może dorastać w demokratycznej Polsce. Może być tym, kim zechce. W ogóle uważam, że fajnie być Polakiem, mimo pokręconej historii naszego kraju. Dziś oprócz uczestnictwa we mszy beatyfikacyjnej mam na swoim koncie pokonanie 12 kilometrów do świątyni Opatrzności Bożej. Jestem z siebie bardzo dumna bo dotrwałam do celu. Sama odległość nie była straszna, ale trochę dokuczał upał na trasie przemarszu z relikwiami księdza Popiełuszki. Wspaniały był to dzień, teraz tylko pozostaje nam czekać na rychłą beatyfikacje naszego drugiego wspaniałego rodaka Jana Pawła II.

czwartek, 3 czerwca 2010

Boże Ciało.

Dziś obchodziliśmy uroczystości Bożego Ciała. Jest to oprócz Bożego Narodzenia i Wielkanocy jedno z moich najbardziej ulubionych świąt. Szczególną oprawę ma to święto w Warszawie na Starym Mieście. Na centralnej procesji w Warszawie są zawsze tłumy. Jest to bardzo radosne i barwne święto. Dziś od samego ranka zbierało się na deszcz, ale całe szczęście pogoda wytrzymała. Za to jak zapowiadają synoptycy w nocy z czwartku na piątek przewidziane intensywne opady deszczu. Deszcz w tym momencie jest ostatnią rzeczą jaką potrzebuje Polska, zwłaszcza Polska południowa. Istnieje poważna groźba przejścia drugiej fali powodziowej. Zwłaszcza w tragicznym położeniu są Ci, którzy osuszają swoje domy po odejściu wielkiej wody i znowu muszą sposobić się na najgorsze. Może tym razem skala zniszczeń nie będzie tak ogromna, ale znowu nasz kraj doświadcza kolejnego nieszczęścia w tym roku. Oby jak najszybciej ten ciąg negatywnych zdarzeń został w końcu zatrzymany.
 
rEkLaMa TwOjEgO bLoGa