Zapewne następnym pomysłem będzie uśmiercanie starych ludzi, tak jak w mojej książce, której fragment przytaczam:
Nagle moim oczom ukazał się gmach parlamentu. Poczułem taką
złość, że z trudem powstrzymałem się, by nie splunąć za siebie. I gdyby to ode
mnie zależało, nie zostałby po nim, kamień na kamieniu. Już miałem biec dalej,
gdy nagle wyrósł przede mną las ludzi. Początkowo nie wiedziałem, co to za
jedni i czego chcą?
…I wówczas mnie olśniło, że oto pechowo, natrafiłem na marsz
poparcia dla eksterminacji podludzi takich jak ja, który miał wyruszyć rankiem
na ulice Warszawy. Stanąłem jak wryty, niewiedząc co mam robić dalej. Szybko jednak
wziąłem się w garść i nie czekając aż mnie dopadną, błyskawicznie zrobiłem
zwrot na pięcie, byle tylko zniknąć im z oczu. Zrobiłem to dosłownie w
ostatniej chwili, bo zwarty tłum ruszył, z wrogimi okrzykami na ustach, jak lew
na polowanie. Trochę mnie zmroziło, gdy poczułem ich oddech na swoich plecach. Przyśpieszyłem
więc kroku, lecz nie mając dokąd uciekać, byłem zmuszony poszukać schronienia, w
tym budzącym grozę miejscu, z którego rozlała się na cały kraj, jak długi i
szeroki, fala nienawiści wobec tych, których nowe przepisy rugowały na ślepy
tor. I od tego przełomowego momentu, nie mieli już oni prawa, przekroczyć
cienkiej, upiornej linii 60 – ciu lat.
Ponieważ od pacholęctwa nawykłem iść pod prąd, również i tym
razem, zamierzałem podnieść rękawicę rzuconą mi przez chory system prosto w
twarz. Złość na wszystko i na wszystkich dodała mi sił do szybszego
przebierania nogami i nieoglądając się za siebie, popędziłem w kierunku znienawidzonego
gmachu. Zdążyła mi tylko przemknąć przez głowę jedna myśl, że nowe prawo,
chociaż na pierwsze wejrzenie, wydawało się nieludzkie, niosło za sobą pewną
wartość dodaną. I tak jak każdy sznur ma dwa końce – tak i nowe prawo miało
jeden pozytywny aspekt, gdyż odkąd weszło w życie, blady strach padł na nieprawych
obywateli, obawiających się zaostrzenia kar za wszelkiego rodzaju przekręty. Wówczas
tak jakby ktoś, przeciął ostrym mieczem węzeł gordyjski – tak z dnia na dzień,
wszyscy, jakby sporządnieli.
W rezultacie odeszły do lamusa: przeróżnej maści i kolorytu
wyłudzenia i afery, mercedesy z kratką, lewe zwolnienia oraz dyplomy, labirynty
z płotków przy monopolowym, udawani samotni rodzice, chrzczenie paliwa, szara
strefa zmieniła kolor na biały; mówiąc krótko – ludzie zaczęli oddawać
cesarzowi co cesarskie…