Reklamy na tej stronie sprzedawane są przez widget z AdTaily.com (PLBLOADTAILY0001)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Czas niepewności.

Powoli kończy się długi weekend  i trzeba będzie już jutro wrócić do pracy. Z drugiej strony to dobrze, że wszystko toczy się normalnym torem i wojnę oglądamy jedynie w telewizji. Lecz jak długo ta sytuacja się utrzyma tego nie wie nikt., chyba że tam na Kremlu. W każdym bądź razie niech trwa jak najdłużej. Swoją drogą ten rok 2014 to jakiś feralny na świecie. Nie dość, że stare konflikty zbrojne nie wygasają to jeszcze na to nakładają się nowe i wcale nie zanosi się, że w tej kwestii zostało powiedziane ostatnie słowo. Najgorsze jest to, że nasz kraj wcale nie musi być oazą szczęśliwości, zwłaszcza kiedy będziemy bez potrzeby nadal rozdrażniać niedźwiedzia, nic w zamian nie zyskując. Zważywszy że moim zdaniem Ukraina nie jest tego warta i poniekąd sama sobie winna, że próbują ją kroić jak weselny tort, bo skądinąd, gdy rodzina jest dysfunkcyjna to wkracza opieka i zabiera dzieci tak jak Ukrainie Rosja zabrała Krym. Gdyby państwo ukraińskie spełniało swoje funkcje należycie nie doszłoby do wybuchu wojny w Europie i nie zostalibyśmy z ręką w kompocie jabłkowym, który zresztą ledwie otwiera listę produktów trudnych do zbycia na innych rynkach. Niestety na Ukrainie wojna się nie kończy, bo wcale nie lepiej jest na Bliskim Wschodzie. I pomyśleć, że jeszcze w tym roku jeździłam z rodzinką swobodnie po Izraelu niektórych miastach Autonomii Palestyńskiej, a teraz spadają tam bomby i trudno przewidzieć kiedy się to skończy. Jeszcze gorzej  dzieje się w Iraku, gdzie w ogóle sytuacja wymknęła się spod kontroli i jaki przybierze obrót nie sposób przewidzieć. Dlatego póki co należy się cieszyć, że żyjemy w kraju nad Wisłą i oby jak najdłużej mielibyśmy ku temu powód.


 
 
rEkLaMa TwOjEgO bLoGa