Reklamy na tej stronie sprzedawane są przez widget z AdTaily.com (PLBLOADTAILY0001)

piątek, 18 listopada 2011

Expose premiera.

Expose nowego, starego premiera już za nami. Z racji tego, że akurat byłam wówczas w pracy nie mogłam  śledzić wystąpienia premiera na żywo. Jednak to co wysłuchałam w jednych i drugich wiadomościach napawa mnie optymizmem. Czyżby premier wziął sobie do serca ratowanie finansów państwa, a nie obiecywanie rodakom lata w styczniu. Chcę wierzyć, że od słów przejdzie do czynów i planowane reformy zostaną w końcu wprowadzone w życie. Oczywiście cięcia bolą, ale czasami dla ratowania życia trzeba poświecić inne członki. Coraz większa część Polaków myśli podobnie, że pewne rzeczy są nieuniknione i lepiej teraz zacisnąć pasa, niż pogrążyć kraj w chaosie. Wystarczy, że już Grecy biegają po ulicy z koktajlami Mołotowa intensywniej niż my w dniu 11 listopada. Dlatego stopniowo, ale stanowczo należy przygotowywać ludzi do tego, że zmiany są nieuniknione. I tak podwyższenie wieku emerytalnego to bezwzględnie konieczny krok. Bo inaczej przyjdzie taki moment, że zwyczajnie kiesa państwa będzie pusta i senior pozostanie na łasce i niełasce krewnych, a to nie jest komfortowa sytuacja. Ja osobiście wolałabym pozostawać w zatrudnieniu do 67 roku życia, jak tylko zdrowie pozwoli, niż klepać biedę po 60 roku życia. Obiektywnie trzeba przyznać, że i tak dzisiejsi pracownicy dysponują większą ilością dni wolnych niż nasi rodzice. Długie weekendy to wytwór naszych czasów. Zdecydowanie lepiej jest mieć pieniądze na miłe spędzanie dni wolnych od pracy, niż dysponowanie mnóstwem czasu i deficytem na koncie.

niedziela, 13 listopada 2011

O kilkudziesięciu takich co nam skradli święto.

Po piątkowych ekscesach w Warszawie nie milkną głosy znanych osobistości i zwykłych ludzi jak w ogóle mogło do tego dojść, że bandy wyrostków sterroryzowało całe miasto. Właśnie sama zadaję sobie to samo pytanie. Przecież służby mundurowe miały wiedzę o planowanych ekscesach świętujących inaczej, a jednak nie udało się temu zapobiec. A wszystko przez to, że ktoś wydał  zezwolenie na manifestacje kilku przeciwstawnych ugrupowań zapominając, że Warszawa to nie Nowy York i nieunikniona będzie konfrontacja przeciwstawnych stron. Niestety stało się jak się stało i teraz sądy mają pełne ręce roboty. Moim zdaniem bezsensem jest szukanie jakieś ideologii, która towarzyszyła sprawcom zamieszek. Zwyczajnie, była okazja do zadymy i poszły w ruch cegły. Niestety piątkowe wydarzenia kryją także drugie dno, którym jest sfrustrowanie młodych ludzi dzisiejszą rzeczywistością oraz obnażają kryzys rodziny. Bo inaczej jak wytłumaczyć fakt, że dzieciak szaleje po ulicach stolicy w czapce  kominiarce i podpala wóz transmisyjny telewizji. Wiem tylko, że w mojej rodzinie nie miałoby prawo do tego dojść. Chociażby dlatego, że dzieciak obawiałby się reakcji ojca i konsekwencji swoich poczynań. Bezkarność rozzuchwala jest to rzecz powszechnie znana każdemu, tylko nie politykom. Wystarczyłoby wyciągniecie konsekwencji wobec sprawców zamieszek w postaci sankcji finansowych. Nic lepiej nie działa, niż uderzenie po kieszeni. Narozrabiałeś to teraz musisz za to zapłacić. Nie może być tak, że mniejszość zakłóca większości potrzebę świętowania w bardziej cywilizowany sposób, niż obijanie komuś gęby.

piątek, 11 listopada 2011

Piłsudski przewraca się w grobie.

Dzisiejsze święto jedno z ważniejszych w polskim kalendarzu przez grupy pseudopatriotów zyskało nową oprawę. Należy podkreślić, że wyjątkowo uroczystą z koktajlami Mołotowa w tle i  kłębami dymu unoszącego się znad palonych pojazdów. A przecież mogło być tak pięknie, od początku do końca. Start obchodów Święta Niepodległości trzeba zaliczyć do bardzo udanych. Jak zwykle nie zawiodła oprawa uroczystości przy Pomniku Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Tutaj pięknie wpisało się przemówienie Pana Prezydenta, jak życie pokazało bardzo przewidujące.  A potem  było jeszcze piękniej i bardziej podniośle, gdy Traktem Królewskim przeszedł Marsz Niepodległości.  My Polacy kochamy takie rzeczy, kłębiące się tłumy warszawiaków na trasie przemarszu dały temu wyraz. Ja tylko dzięki temu, że Bozia nie poskąpiła wzrostu mogłam zobaczyć cokolwiek. Inaczej nie widziałabym nawet koni od szyi w górę.  Korzystając z okazji, że pogodę dziś mieliśmy prawie wiosenną wybrałam się z familią do Muzeum Wojska Polskiego. I warto było. Muszę przyznać, że ekspozycja muzeum zrobiła na mnie duże wrażenie. Ja delektowałam się wspaniała naszą historią, a inni w tym czasie woleli rzucać kostką brukową w policjantów. Liczę tylko na to, że konsekwencje względem sprawców zamieszek zostaną wyciągnięte. I za wyrządzone szkody poniosą oni odpowiedzialność. A swoją drogą, co mamy za prawo, że nie można zabronić marszu, którego skutki bardzo łatwo przewidzieć.

wtorek, 8 listopada 2011

Nowy, stary premier.

Umarł premier i niech żyje premier, zwłaszcza że to ciągle ta sama osoba. Stary premier, ale nowe wyzwania. Ciekawe tylko, czy nowy rząd podoła nowym wyzwaniom. Ja nie bardzo w to wierzę. Obawiam się, że i następne cztery lata zostaną stracone. Zwłaszcza, że nie jest to premier na kryzysowe czasy, a te dopiero nastaną. Dotychczasowy styl uprawiania polityki byłby dobry na czasy prosperity. Prosperity, a co to jest przyjdzie nam zapytać. Na tym wyblakłym tle podobało mi się bardzo wystąpienie prezydenta. Bronisław Komorowski wyraźnie wskazał kierunki, w jakich powinien podążać rząd. Jest tyle do zrobienia: KRUS, ZUS czekają na zmiany, mundurowych również należy postawić na baczność. Służba zdrowia pogrąża się i dna jeszcze nie widać. Nie pozostaje nic innego jak tylko prosić Boga o zdrowie lub o wygraną w Totka, gdy ono zaszwankuje. Dlatego Polski nie stać na zachowawczego premiera, bo inaczej prędzej czy później mogą paść od narodu słowa: pa,pa Tusk.

wtorek, 1 listopada 2011

Cuda się zdarzają.

Cuda jednak się zdarzają. Dzisiejszy cud zdarzył się bardzo blisko, bo na Okęciu w Warszawie. A dowiedziałam się o tym całkiem niedawno, bo wcześniej nie włączałam ani radia, ani telewizji. Jedno jest pewne, że pasażerowie znajdujący się na pokładzie feralnego samolotu zmówili niejedną zdrowaśkę, przynajmniej ci wierzący, nim samolot dotknął szczęśliwie płyty lotniska. Biorąc pod uwagę, że dzisiaj mamy szczególny dzień, w którym nawiedzamy groby swoich bliskich, to zdarzenie wpisuje się tutaj wyjątkowo. Gdyż naprawdę niewiele brakowało, by tych mogił przybyłoby hurtem ponad 200. Całe szczęście, że mamy jeszcze doskonałych lotników, którzy w ekstremalnych warunkach potrafią stanąć na wysokości zadania. Zdecydowanie, po tragedii smoleńskiej wystarczy nam na długo dramatycznych wydarzeń z samolotem w tle. I tak od paru godzin Polska ma nowego bohatera, a został nim całkiem zasłużenie kapitan Tadeusz Wrona. Niech jeszcze przez wiele lat szczęśliwy los wiedzie Go do celu i w powietrzu i na ziemi.
 
rEkLaMa TwOjEgO bLoGa